- 6 łyżek ziaren sezamu
- 3 łyżki oliwy extra vergine
- pół ząbka czosnku
- sok z połówki cytryny
- 250 g odsączonej ciecierzycy z puszki (lub wystudzonej ugotowanej)
- 4 łyżki zimnego wywaru z gotowania ciecierzycy (lub 2 łyżki jogurtu greckiego w wersji puszkowej)
- sól, pieprz, ew. pieprz kajeński
Ziarna sezamu lekko uprażyć na patelni, do lekkiego zbrązowienia, dłuższe prażenie wyzwala goryczkę. Uprażone ziarna miksujemy dokładnie blenderem, dodajemy oliwę i miksujemy na pastę (tzw pasta tahini - dostępna również w sklepie). Następnie dorzucamy resztę składników i miksujemy, konsystencja powinna przypominać majonez, można dodawać wody lub jogurtu według uznania.
Pasta najlepiej smakuje z białym pieczywem (np tradycyjnymi krakowskimi obwarzankami) z dodatkiem zielonych oliwek, suszonych pomidorów i naci pietruszki. Nadaje się do spożycia przez około 5 dni po zrobieniu.
o to coś czego nie znam:D
OdpowiedzUsuńHummus... to zmora minionego lata. Nie umiem go doprawić, dziwnie to wszystko wychodzi. No, cóż, może nie lubię ciecierzycy. Falafele też mi nie wchodzą...
OdpowiedzUsuńJadłam humus w Izraelu. codziennie. ze wszystkim. i był pyszny. Kupiłam humus w Polsce i w ogóle nie mogłam tego czegoś poczuć. Nie wiem czy to klimat, czy inne nastawienie i oczekiwania.
OdpowiedzUsuńOczywiście też się przymierzałam do zrobienia własnego humusu, ale muszę chyba najpierw wymyślić gdzie obok kanapek go zastosować.
Twój na zdjęciu wygląda bardzo pro:)
Kiedyś jadłam taki kupiony hummus i był paskudztwem, fuj, ale gdy spróbowałam takiego zrobionego przez Syryjczyków zakochałam się. Zrobiłam tez sama w domu i wyszedł bardzo dobrze.
Usuńod niedawna jestem zakochana w hummusie, bardzo apetycznie wygląda na Twoich zdjęciach!
OdpowiedzUsuń