Jeden z najpopularniejszych włoskich klasyków makaronowych. Bazuje głównie na smaku uzyskanym ze skorupiaków więc ilość innych dodatków jest ograniczona. Nie dodajemy do tego makaronu sera. W wersji bianco nie dodajemy również pomidora, wersja rosso jest bardziej popularna na południu Italii. Podstawowym kryterium decydującym o jakości dania jest świeżość małży, warto więc u swojego dostawcy umówić się w dzień dostawy. W Krakowie najlepiej udać się na plac Imbramowski gdzie swoją siedzibę i smażalnię ryb ma miejscowa hurtownia Marlin. Danie jest na tyle szybkie i proste, że można je wykonać również na wakacjach w rejonach gdzie małże są odławiane codziennie. Wino dobierane do tego dania powinno byc młode i lekkie aby nie zdominować smaku.
- 500g małży
- 300g spaghetti
- 100ml wina białego wytrawnego
- 2 pomidory
- 1 mała cebula
- natka pietruszki
- 3 ząbki czosnku
- oliwa
- sól, pieprz
Małże płukamy w lekko osolonej wodzie przez godzinę a następnie przepłukujemy pod bieżącą wodą. Odrzucamy wszystkie muszle które są otwarte.
Zagotowujemy wodę na makaron i gotujemy spaghetii.
Na patelni rozgrzewamy kilka łyżek oliwy razem z drobno posiekanymi czosnkiem i cebulą, gdy czosnek z cebulą zaczną się rumienić wrzucamy muszle i przykrywamy pokrywką. Po około 3 minutach zdejmujemy pokrywkę - większość muszli powinna już być otwarta. Wlewamy wino, dodajemy pokrojone w małą kostkę pomidory i dusimy na średnim ogniu kolejne 3 minuty.
Łyżką cedzakową wyławiamy muszle, odrzucamy wszystkie które się nie otworzyły, a pozostały płyn pozostawiamy na gazie aby lekko się zredukował. Zredukowany sos w miarę potrzeby solimy i doprawiamy pieprzem. Gotowy sos mozna dodatkowo przecedzić aby pozbyć się ostatecznie ewentualnych ziaren piasku.
Makaron odcedzamy i wrzucamy do sosu, mieszamy chwilę i zdejmujemy z ognia. Dodajemy posiekaną natkę pietruszki. Część małży wyławiamy z muszli i dodajemy do makaronu, pozostałe zostawiamy do dekoracji.
Alez pieknie to wyglada! Jesli uda mi sie upolowac malze, to na pewno zrobie.
OdpowiedzUsuńMmmmm aż mi ślinka pociekła. Wygląda fantastycznie ;) i zapewne tak smakuje.
OdpowiedzUsuńRajskie zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńO cholewcia, szkoda, że mam alergię na krewetki małże i inne tego typu :( No cudnie to wygląda! Masz talent Wojciechu :D zdecydowanie będę z tobą gotować :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń